facebook

Pokrzwnica

Rzeki » Pokrzwnica

Spływ Pokrzywnicą najlepiej zaplanować na jesień lub wiosnę, kiedy roślinność jeszcze nie jest zbytnio wybujała. Dobrze również śledzić stan wody w rzece, ponieważ przy niskim stanie będziemy mieć więcej kłopotu z pokonaniem rzeki. Napotkamy dużo zwałek, kamieni i drzew wyrastających prosto z koryta rzeki. Mimo licznych uciążliwości rzeka jest bardzo ciekawa i atrakcyjna. Duży spadek rzeki powoduje silny nurt, zakręty i kamienie nadają jej charakter rzeki górskiej. Pokrzywnicę polecam raczej dla wprawionych kajakarzy, w polietylenowych jednoosobowych kajakach. My pokonywaliśmy Pokrzywnicę w dwuosobowych kajakach, co przysparza trochę kłopotu przy manewrowaniu i pokonywaniu przeszkód.

Spływ najlepiej rozpocząć od Sławoborza wodując kajaki przy moście na drodze Kołobrzeg – Świdwin nr 162. Jadąc w stronę Kołobrzegu po prawej stronie za mostem jest dogodne miejsce do zwodowania. Na początku rzeka jest płytka i kręta. Widok psują duże ilości śmieci pływających przy niemalże każdej zwałce. Niektórzy mówią, że jeszcze pokolenie musi minąć zanim ludzie zrozumie, jaką krzywdę robią sobie i środowisku. Jest również nadzieja, że kiedy zacznie obowiązywać nowa ustawa śmieciowa, chociaż po części rozwiąże ona problem zanieczyszczania rzek i lasów.

W miarę, kiedy pokonujemy kolejne metry rzeki widzimy, że wpadające dopływy zasilają w wodę rzekę i płynie się coraz lepiej.

Po około dwóch godzinach spokojnego spływu dopływamy do najciekawszego miejsca, głazu narzutowego i drewnianego mostku. Tu rzeka wyraźnie przyspiesza około godzina dobrej zabawy poczym dopływamy do mostu kolei wąskotorowej. Około 100 metrów dalej rzeka wyraźnie zwalnia. Płyniemy dalej i po około godzinie dopływamy do mostu betonowego. Jest to most między miejscowościami (po lewej) Domacyno i (po prawej) Rarwino. Jeżeli ma ktoś czas i ochotę to z tego miejsca może przejść się spacerkiem w stronę Domacyna, gdzie na górze jest figura Matki Boskiej. Spokojnym spacerkiem to około 30 minut w jedną stronę. Za mostem wpływamy w las i pokonujemy kolejne zwalone i wyrastające z wody wierzby. Dopływamy do miejscowości Garki, gdzie przed mostem drogowym jest łatwy do pokonania próg. Za mostem pokonujemy kilka dzikich kładek, poczym rzeka daje nam chwilę oddechu. Około kilometra płyniemy bez żadnych przeszkód. Najtrudniejszy jednak odcinek to dopiero przed nami. Przed samą Parsętą, wszędobylskie drzewa dają nam w kość. Dopływamy do Parsęty i tu mamy dwa wyjścia płynąć z prądem w stronę Karlina lub pod prąd do Białogardu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

stat4u